Statystyczny Polak czyta mniej,
niż 1 książkę rocznie. Nie bądźmy statystycznymi Polakami! Sama nie nadrobię za
cały naród, więc moi drodzy, książki w dłoń i do czytania przystąp! Żeby wam
ułatwić trochę sprawę, dziś opowiem o książkach, które ostatnimi czasy
wylądowały na moim biurku.
Na pierwszy ogień: Trafny wybór J.K. Rowling – bagatelka,
500 stron z lekkim hakiem, w sam raz na sobotnie popołudnie. Pierwsza książka
pani Rowling skierowana do dorosłych. Ale czy na pewno? Wiadomo, że pokolenie HP
(do którego i ja się zaliczam) sięgnie po nią
z większym zaufaniem, niż np. jego rodzice. Nasza opowieść zaczyna się,
gdy pan Barry Fairbrother niespodziewanie umiera. Jako że był członkiem rady
miasta, zaczyna się walka o władzę. Określenie nieco na wyrost, ale niech
będzie. Poznajemy kilka rodzin, zaznajamiamy się z ich problemami i
skomplikowanymi relacjami. Małe miejskie
intrygi, kombinacje, emocje, małomiasteczkowe problemy. Brud, smród i
narkotyki. Wszystko doprawione szczyptą czarnego humoru. To na plus. Na
niekorzyść działa dla mnie dość przewidywalne zakończenie. Podejrzewam, że z
założenia miało być mocne, ale w moim odczuciu wygląda, jakby było tworzone na
szybkiego. Mówcie co chcecie, ale ja lubię, kiedy książka mnie zaskakuje. Wtedy
uważam ją za dobrą. Czy Trafny wybór
mi się podobał? Otóż.. ujdzie. Generalnie nie mam nic do sposobu narracji, bo
autorka ewidentnie ma talent do opowiadania historii, niemniej.. Harry Potter
to to nie jest. Pierwsze 250 stron połknęłam jak młody rekin niczego nieświadomą
ofiarę. Następne 250 nie było już tak wciągające. Rzekłabym nawet, że mocno
średnie. Ot, taka lektura żeby przeczytać w wolnej chwili dla zabicia czasu i
zapomnieć tydzień później, co czyni ją idealną pozycją na wakacje.
Kolejna książka jest skierowana
do miłośników gier. Starcraft: Punkt
krytyczny autorstwa Christie Golden to powieść, która opisuje wydarzenia mające
miejsce pomiędzy pierwszą a drugą częścią gry. Czyta się szybko, choć bez
napięcia. Mogę powiedzieć, że wciąga i jest idealna na deszczowe popołudnie,
choć autorka przez pierwsze 200 stron podkreśla, że Jim kocha Kerrigan. Spoko,
ale załapałam za pierwszym razem. Nie jest to jakiś wybitny minus, ale potrafi
zirytować. Język jest prosty, więc lektura nie wymaga wysiłku intelektualnego.
Ot, taka tam książka, która osobom zaangażowanym w temat trochę klaruje
sytuacje i wypełnia dziurę powstałą pomiędzy pierwszą a drugą grą.
Pomnik Cesarzowej Achai A. Ziemiańskiego – tu przyznaję bez bicia,
kawał dobrego fantasy. Wyszła dopiero druga część, i to 10 lat po Achai, ale Ziemiański nie stracił
niczego z umiejętności budowania kompletnej rzeczywistości. Jak dla mnie ciut
za wolno się rozwija (bo ja niecierpliwa jestem), ale trzyma w napięciu,
postaci są z krwi i kości i naprawdę się im kibicuje w dążeniu do celu. Język
bez zarzutu, czytając od razu wiemy, kto jest z jakiej warstwy społecznej i z
której części świata. Ironia i złośliwości stosowane przez bohaterów to coś, co
tygrysy lubią najbardziej. Fajnie przedstawione spotkanie świata magicznego i
magii pozbawionego. Z niecierpliwością czekam na III tom, mam nadzieję, że
pojawi się w nim Achaja, ale tak naprawdę nie jestem w stanie na 100%
przewidzieć, co nastąpi. To mnie w tej książce kręci. Dla tych, którzy jeszcze
nie zetknęli się ze światem Ziemiańskiego, polecam zacząć od trylogii Achai. Nie jest to niezbędne do
zrozumienia Pomnika, ale na pewno
pomoże. No i daje nieco szerszą perspektywę. Bez wyrzutów sumienia mogę
postawić te książki obok Wiedźmina,
bo reprezentują podobny, dobry poziom. Uwielbiam tak stworzone światy, że nie
mam się do czego przyczepić. Nic tu nie jest przypadkowe, wszystko ma swoje
uzasadnienie i całość jest po prostu wiarygodna.
Ostatnią pozycją, którą chcę wam
polecić będzie coś dla miłośników książek z serii „jak żyć” i różnych innych poradnikowatych,
a mianowicie Pełna MOC życia J.
Walczewskiego. Czyta się to jednym tchem, mam wrażenie, jakbym autora słuchała.
Facet ma zdrowe, praktyczne poglądy, które prezentuje w klarowny sposób i
przypomina, że inspiracje są bezcenne, bo inspirują, a problemy to przebrane okazje.
Nie odczuwam żadnej presji, żeby wprowadzić coś w życie, ale książka na pewno
zmusza do refleksji, uświadamia to, co oczywiste. Dużą zaletą są przytaczane
przez Walczewskiego anegdotki oraz zawarte w książce obrazki – jak ktoś nie
lubi czytać, to może sobie pooglądać J.
Przeczytajcie, bo naprawdę warto. Na zachętę link do wykładu autora Pełna moc możliwości, który tak naprawdę
stanowi streszczenie tego, co znajduje się w wersji pisanej. Alex approves.
A.
A czy pełna moc to nie jest to, co zbagatelizowałaś, jak ostatnio byłam w Wawie? :) o Trafnym wyborze akapit pominełam, właśnie czytam (etap rekina). Achaję niech ktoś mi użyczy!!!!!
OdpowiedzUsuń