czwartek, 22 sierpnia 2013

Wpis książkowy ~1: książki na wakacje





Statystyczny Polak czyta mniej, niż 1 książkę rocznie. Nie bądźmy statystycznymi Polakami! Sama nie nadrobię za cały naród, więc moi drodzy, książki w dłoń i do czytania przystąp! Żeby wam ułatwić trochę sprawę, dziś opowiem o książkach, które ostatnimi czasy wylądowały na moim biurku.


Na pierwszy ogień: Trafny wybór J.K. Rowling – bagatelka, 500 stron z lekkim hakiem, w sam raz na sobotnie popołudnie. Pierwsza książka pani Rowling skierowana do dorosłych. Ale czy na pewno? Wiadomo, że pokolenie HP (do którego i ja się zaliczam) sięgnie po nią  z większym zaufaniem, niż np. jego rodzice. Nasza opowieść zaczyna się, gdy pan Barry Fairbrother niespodziewanie umiera. Jako że był członkiem rady miasta, zaczyna się walka o władzę. Określenie nieco na wyrost, ale niech będzie. Poznajemy kilka rodzin, zaznajamiamy się z ich problemami i skomplikowanymi relacjami.  Małe miejskie intrygi, kombinacje, emocje, małomiasteczkowe problemy. Brud, smród i narkotyki. Wszystko doprawione szczyptą czarnego humoru. To na plus. Na niekorzyść działa dla mnie dość przewidywalne zakończenie. Podejrzewam, że z założenia miało być mocne, ale w moim odczuciu wygląda, jakby było tworzone na szybkiego. Mówcie co chcecie, ale ja lubię, kiedy książka mnie zaskakuje. Wtedy uważam ją za dobrą. Czy Trafny wybór mi się podobał? Otóż.. ujdzie. Generalnie nie mam nic do sposobu narracji, bo autorka ewidentnie ma talent do opowiadania historii, niemniej.. Harry Potter to to nie jest. Pierwsze 250 stron połknęłam jak młody rekin niczego nieświadomą ofiarę. Następne 250 nie było już tak wciągające. Rzekłabym nawet, że mocno średnie. Ot, taka lektura żeby przeczytać w wolnej chwili dla zabicia czasu i zapomnieć tydzień później, co czyni ją idealną pozycją na wakacje. 

Kolejna książka jest skierowana do miłośników gier. Starcraft: Punkt krytyczny autorstwa Christie Golden to powieść, która opisuje wydarzenia mające miejsce pomiędzy pierwszą a drugą częścią gry. Czyta się szybko, choć bez napięcia. Mogę powiedzieć, że wciąga i jest idealna na deszczowe popołudnie, choć autorka przez pierwsze 200 stron podkreśla, że Jim kocha Kerrigan. Spoko, ale załapałam za pierwszym razem. Nie jest to jakiś wybitny minus, ale potrafi zirytować. Język jest prosty, więc lektura nie wymaga wysiłku intelektualnego. Ot, taka tam książka, która osobom zaangażowanym w temat trochę klaruje sytuacje i wypełnia dziurę powstałą pomiędzy pierwszą a drugą grą. 

Pomnik Cesarzowej Achai A. Ziemiańskiego – tu przyznaję bez bicia, kawał dobrego fantasy. Wyszła dopiero druga część, i to 10 lat po Achai, ale Ziemiański nie stracił niczego z umiejętności budowania kompletnej rzeczywistości. Jak dla mnie ciut za wolno się rozwija (bo ja niecierpliwa jestem), ale trzyma w napięciu, postaci są z krwi i kości i naprawdę się im kibicuje w dążeniu do celu. Język bez zarzutu, czytając od razu wiemy, kto jest z jakiej warstwy społecznej i z której części świata. Ironia i złośliwości stosowane przez bohaterów to coś, co tygrysy lubią najbardziej. Fajnie przedstawione spotkanie świata magicznego i magii pozbawionego. Z niecierpliwością czekam na III tom, mam nadzieję, że pojawi się w nim Achaja, ale tak naprawdę nie jestem w stanie na 100% przewidzieć, co nastąpi. To mnie w tej książce kręci. Dla tych, którzy jeszcze nie zetknęli się ze światem Ziemiańskiego, polecam zacząć od trylogii Achai. Nie jest to niezbędne do zrozumienia Pomnika, ale na pewno pomoże. No i daje nieco szerszą perspektywę. Bez wyrzutów sumienia mogę postawić te książki obok Wiedźmina, bo reprezentują podobny, dobry poziom. Uwielbiam tak stworzone światy, że nie mam się do czego przyczepić. Nic tu nie jest przypadkowe, wszystko ma swoje uzasadnienie i całość jest po prostu wiarygodna. 

Ostatnią pozycją, którą chcę wam polecić będzie coś dla miłośników książek z serii „jak żyć” i różnych innych poradnikowatych, a mianowicie Pełna MOC życia J. Walczewskiego. Czyta się to jednym tchem, mam wrażenie, jakbym autora słuchała. Facet ma zdrowe, praktyczne poglądy, które prezentuje w klarowny sposób i przypomina, że inspiracje są bezcenne, bo inspirują, a problemy to przebrane okazje. Nie odczuwam żadnej presji, żeby wprowadzić coś w życie, ale książka na pewno zmusza do refleksji, uświadamia to, co oczywiste. Dużą zaletą są przytaczane przez Walczewskiego anegdotki oraz zawarte w książce obrazki – jak ktoś nie lubi czytać, to może sobie pooglądać J. Przeczytajcie, bo naprawdę warto. Na zachętę link do wykładu autora Pełna moc możliwości, który tak naprawdę stanowi streszczenie tego, co znajduje się w wersji pisanej. Alex approves.

A.


1 komentarz:

  1. A czy pełna moc to nie jest to, co zbagatelizowałaś, jak ostatnio byłam w Wawie? :) o Trafnym wyborze akapit pominełam, właśnie czytam (etap rekina). Achaję niech ktoś mi użyczy!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...