Źródło zdjęcia |
Normalną rzeczą jest, że cały
nasz światopogląd oparty jest na tym, co wynieśliśmy z domu, w co wierzymy, w
jakim towarzystwie się obracamy, a dodatkowo jest sumą wniosków wyciągniętych z
naszych zainteresowań, sposobu na życie i wszystkiego, co dotychczas zdołaliśmy
przefiltrować w trudnej sztuce życia.
Są jednak ludzie, którzy z niebywałym
wręcz wdziękiem i urokiem osobistym szukają przyjaciół, poklasku, uwagi.
Wszędzie. I by to zdobyć gotowi są zatracić własną osobowość, plany, marzenia i
wszelkie cele, jakie kiedykolwiek obrali. No bo nigdy nie jest tak, że można
wszystkim na raz zrobić dobrze. Ale próbować można. Trzeba tylko odrzucić
cechy, które sprawdzały się w jednym otoczeniu, ale w drugim są mocno passe, w
związku z czym następuje płynne zaadoptowanie wartości bieżących.
Charakterystyczną cechą takich
osobników jest to, że nie tylko przejmują poglądy i styl swoich nowych
przyjaciół, ale angażują się w nie całkowicie. Ba, oni nie tylko są fanami The Walking Dead, oni mogliby stoczyć
samotną walkę na gołe klaty z armią zombie, bo tyle o tym wiedzą. Choć
obejrzeli dopiero dwa odcinki pierwszego sezonu. Nie tylko od ZAWSZE uwielbiali
robić na drutach, ale mają skilla wyższego niż wszystkie babcie świata razem
wzięte. Bo zrobili jeden szalik przecież. Są znawcami wina, kiedy trzeba. W
końcu piją te z dolnych półek. Dla nich
każda sztuka to performance, każda
miłość jest wieczna, kawa najlepsza, jaką w życiu pili, właśnie słuchany
kawałek genialny… Bo ktoś tak mówi. A ty, człowieku, na niczym się nie znasz. Można
tak bez końca. Zmieniają kierunek szybciej, niż kogucik na dachu porusza się
pod naporem wiatru. I tylko z każdym nowym prądem zmieniają swoją koncepcję,
jak żyć.
Nie lubię takich ludzi. Ktoś, kto
zna ich dłużej widzi, że wszystko co robią jest pozbawione autentyzmu, wyczuwa
cały ten fałsz w ich postawie. Osobiście mierzi mnie to. Najgorsze w tym
wszystkim jest to, że oni nawet nie widzą, ile masek w ciągu lat nakładają na
twarz. Przecież wszystko jest w porządku. Wszyscy ich lubią, wszędzie są
oczekiwani. Tylko nie dostrzegają, że każdy jest na chwilę, przelotem, bez
zobowiązań. Starzy przyjaciele odchodzą, nowi nie zagrzewają miejsca. Ale to
nieważne, trzeba pędzić przed siebie, czerpać pełnymi garściami z okruchów
dobrobytu. Gdzie zawieje, tam ich rzuci. Na chwilę, bo wkrótce przyjdą nowe
wiatry.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz