Generalnie osobiście bardzo lubię
sam budynek opery, choć przyznaję, że obecność tego olbrzymiego żyrandola nad
moją głową nie wzbudza we mnie poczucia bezpieczeństwa. Nawet mimo siatki
zabezpieczającej. No ale to taka tam dygresja. Zaczęło się obiecująco, bowiem
przez dość znaczną część pierwszego aktu napisy nie funkcjonowały wcale. Tak
mniej więcej w połowie tego czasu dotarło do mnie, że śpiewają po niemiecku,
ale wcale nie ułatwiło mi to zrozumienia, o czym.
Scenografia była dość
intrygująca, choć minimalistyczna. Lepiej by było, gdyby opowiedział wam to
Błażej, bo był autentycznie zajarany. Po mojemu nie wszystko było jasne,
wyobraźnia podsuwała różne wytłumaczenia poszczególnych elementów. (Dlaczego P. miał białe palce?!) Pojawienie
się napisów niczego nie ułatwiło. Ot, urok sztuki. Ale ja tam jestem
ignorantką. Muzyka stanowiła najlepszy
element tego wszystkiego. No ale co Wagner, to Wagner i wybór był w pełni
świadomy. Samego wykonania oceniać nie zamierzam, bo się nie znam. Niemniej,
podobało mi się średnio, może jestem za młoda na operę. Najlepszy był II akt,
dziewczyny kwiaty wymiatały. Chóry też brzmiały świetnie. Chyba lubię chóry.
Parsifal opowiada nam historię opartą o legendę o rycerzach
Okrągłego Stołu. Nazwałabym to swobodną interpretacją, gdybym wiedziała, co to
znaczy. Ale to tam. Generalnie wszystko kręci się wokół tego, żeby nie ulegać
pokusie miłości zmysłowej, bo ten, któremu się to uda, posiądzie siłę Graala. W
drugim akcie urzekła mnie scena niszczenia zamku. Nie ma to jak odrobina
zdrowej destrukcji.
Zdjęć w trakcie robić nie można, ale mniej więcej tak to wyglądało w pierwszym akcie :] |
Czy warto iść? Warto, choćby w
ramach poszerzania światopoglądu. Ale idźcie z jakimś pasjonatem, bo jak nie
lubicie takich imprez, to możecie zasnąć z nudów. Szczerze mówiąc, jeszcze nie
zdecydowałam, czy mi się podobało. Ogólne wrażenia mam pozytywne, ale nie
ukrywam, że zachwycona nie jestem. Ale to pewnie przez to, że jestem
przyzwyczajona do produktów instant – trwających nie dłużej, niż 2h.
A.
Białe palce Parsifala symbolizowały jego czystość i nieskazitelność czynów ;) Pozostałe wątpliwości rozwiązałem podczas przerw, tym samym rozwiązałem całą zagadkę Grala!
OdpowiedzUsuń