Ostatni tydzień upłynął pod znakiem radosnego oczekiwania. Nie wierzyłam, że będę mogła pisać z Gdańska, bo od ponad miesiąca bilety na mecze reprezentacyjne były nie do zdobycia. A jednak. Kamilka i Agnes dzielnie milczały, aż do ostatniego piątku. Telefon. Niedowierzanie. Euforia. Dreams come true. Z wrażenia aż się wyleczyłam z przeziębienia, które dopadło mnie znienacka w Poznaniu. Za chwilę będziemy kibicować! I jutro. I pojutrze. W górę serca, Polska wygra mecz!!!
A.
Euforia wskazana :)
OdpowiedzUsuń