czwartek, 18 lipca 2013

Zesłanie warszawskie



Taki tam budynek, stał obok, to cyknęłam.

Z przykrością stwierdzam, że jestem już w tym wieku, w którym aby balować, trzeba pracować. Generalnie studia też zbliżają się ku końcowi, więc trzeba pracować nad własną atrakcyjnością na rynku pracy, czy coś. Z tego względu sama skazałam się na pobyt w jakże nielubianej przeze mnie stolycy naszeg kraju-raju.

Nie mogę narzekać, bo pracę mam, czyli zdobywam doświadczenie, czyli może kiedyś ktoś zatrudni mnie na serio. No ale co poza tym? To miasto wzbudza we mnie niczym nieuzasadnioną agresję. W dodatku cały poprzedni tydzień byłam pozbawiona okna na świat – Internetu. Cud, że Marcin pożyczył mi kompa (ale po prawdzie, odwyk mu się przyda, a ja na czymś pracować musiałam). Na szczęście z nastaniem poprzedniego poniedziałku czasy ciemności się skończyły i dysponuję już wszystkim, czego do życia potrzebuję. 

Tyle tylko, że następne półtorej miesiąca spędzam w TYM mieście. I warto byłoby coś z tym zrobić. Dlatego też mam zamiar być dzielna i zobaczyć tyle, ile się da. Przecież nie być w tych wszystkich znanych (i tych mniej znanych także, nawet bardziej) miejscówkach stołecznych jest niemalże grzechem, kiedy już człowiek zdecydował się marnować czas tutaj. No i Warszawa latem otwiera pewne możliwości, żeby umilić czas mieszkańcom. Dziś śmigam chociażby na kino plenerowe na Ursynowie. To mi się podoba.

Tęsknię za Poznaniem. Ale Warszawa da się lubić, prawda?

A.

3 komentarze:

  1. Weź się ciesz, że pracę masz. I kino plenerowe (!). Zazdroszczę, serio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie fajnie... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. w Pyrowie też kino plenerowe. Olsztyn też ma. Phi, Warszawa :P pozdro znad morza!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...